Od lat 60 w USA był jeden czarnoskóry komik na dekadę. W latach 90 to się zmieniło. Powstał klub, gdzie mogli występować, było słynne i ludzie robili tam karierę. Miniserial o tym nie bardzo tłumaczy związku przyczynowo-skutkowego, ale jest jednak jedną, dużą ciekawostką. I pokazuje mnóstwo atmosfery, która mogła wtedy panować między ludźmi.
Niewiele można o tym napisać. Był klub, występowali tam czarni i średnio raz na pięć minut jest nam przypominane, że to była rewolucja. Tam się stawałeś kimś, tam przychodziły dziewczyny i agenci, szukający nowej gwiazdy, tam można było zobaczyć wszystkich celebrytów. No i fajnie.
Żaden z zaprezentowanych występów mnie nie śmieszył, ale to już inna kwestia. Dave Chappelle jest, ale nie użyto jego pierwszego występu z tamtych czasów, który mnie bawił:
https://www.youtube.com/watch?v=_4xieiBJ-XA