Dla mnie najlepszą rolą w filmie jest... nie Waltza jak uważa większość, a Samuela L. Jacksona. Wykreowana przez niego postać jest plugawa, a zarazem niezwykle oryginalna. Czegoś takiego jeszcze w filmie nie widziałem. "Czarny białas", "niewolnik nienawidzący niewolników i gloryfikujący białych" - na różne sposoby można określić Stephena.
Niewolnik pogardzający i rządzący innymi niewolnikami, złośliwy, inteligentny, ulubieniec (może przyjaciel) pana domu (a zarazem swojego właściciela), któremu jest oddany i pomaga wsypując czarnych - to coś czego jeszcze nie widziałem. To najmocniejsza część filmu w moim mniemaniu.
Super kreacja , a myślałem że mnie już nie zaskoczy...... najgorsza kreatura z całego filmu - kapitalna rola
Plugawy, gderający Stephen - jednocześnie kupę śmiechu i lęku wzbudza ta postać - mistrzostwo Jacksona.
i ja uważam, że zagrał mistrzowsko. Jego postać prawie całkowicie przykuła moją uwagę, gdy się tylko pojawił. DiCaprio wypadł przy nim blado.
Rzeczywiście.Także według mnie to najlepiej zagrana rola w "Django". W pierwszym rzucie nie rozpoznałam go w tych siwych włosach, choć wyglądał znajomo:). Postać demoniczna (to spojrzenia), dominująca i parszywa zarazem. Nie Waltz, ale S.L. Jackson powinien mieć tę nominację do Oscara.
Chyba w "Przeminęło z wiatrem" pojawiła się postać siwego i wiernego czarnoskórego (można używać słowa na M.?) lokaja/kamerdynera? To całkiem możliwie, bo przecież "Django" bazuje na wszelakich odniesieniach do innych dzieł czy różnych amerykańskich mitów mitów.
Bardzo słuszna uwaga! Istotnie Django bazuje na odniesieniach do docenionych uprzednio scenariuszy, nie wiele osób ten fakt dostrzega. Rola rzeczywiście odegrana po mistrzowsku. Dla mnie Jackson wyszedł nią z szufladki. Ukłony!
Zdecydowanie najlepiej zagrana rola w Django. Idealny w każdym ujęciu. Waltz i Di Caprio też na wysokim poziomie, ale Jackson mistrzostwo
W 100% się zgadzam, podniosłem Djngo ocenę o jedno oczko, właśnie za to co Jackson tam wyczyniał. Generalnie trzeba przyznać, że Samuel potrafi sprawić, że nawet teoretyczne zupełna klapa może dać sporo radości (patrz "Węże w Samolocie") ;-)