Zastanawiam się, czy Harry zrobił tak ogromny postęp w grze aktorskiej w niewielkim czasie, czy reżyserowie/scenarzyści Glee bardzo olali postać Mike'a. W porównanią z resztą postaci, wątek Mike'a był tylko po to, by go odhaczyć z listy, a Harry nie miał wielu okazji by popisać się czymś więcej niż tańcem. Z tego co wiem, sporo osób na początku wątpiło, że Harry poradzi sobie z rolą w Shadowhunters, a tu proszę - jego aktorstwo tam to istna pereła. W Single by 30 też ogląda się go bardzo przyjemnie, ale była to bardzo naturalna rola; za to granie Magnusa to prawdziwe wyzwanie z którym poradzil sobie świetnie. Harry powinien zostać bardziej doceniony.
Jeśli się nie mylę, Harry wypowiedział się, że przez dużą część pracy przy Glee nie pozostało mu nic innego jak testować rózne wyrazy twarzy w tle do danych scen, więc co jak co, ale opanował to perfekcyjnie, bo teraz grając Magnusa nie musi nic mówić, by przekazać widzom emocje samym wyrazem twarzy.