Tacy aktorzy, jak Dakota Goyo, czy Haley Joel Osment, - a wydaje się, że też tak się stanie z Ty Simpkins - byli naprawdę obiecującymi aktorami, ale niestety wydaje się, że nie rozwiną się bardziej. Dakota znikł całkowicie, a Haley gra w filmach, o których chyba niewielu słyszało; Ty niby zagrał 2 lata temu, ale nie wydaje się, aby to ruszyło do przodu. Szkoda, bo były to wielkie talenty. Niektórym się jednak udało, np. jego konkurent w filmie Droga Kodi Smit-McPhee albo tych starszych, czyli Daniel Radcliffe i Elijah Wood.

Ale jednak jest niedosyt, bo np. mam sentyment do Haley'a - zagrał w naprawdę fajnych filmach i nie tylko nie zawiódł, ale jego poziom gry był naprawdę bardzo wysoki i szczególnie widziałem to w "Szóstym Zmyśle" i "Bożych Skrawkach".