Te recenzje są śmieszne. Szczególnie porównując część 3 i 4. 1 była oryginalna, druga
jakoś zgubiła wątek. Jednak w trzeciej pojawił się główny bohater w wersji jeszcze bardziej
ludzkiej niż w 1 i 2. A to cały pomysł na film, który zainspirował publiczność przy pierwszej
odsłonie. John był krzywym zwierciadłem Supermana, takim Ronem Jeremym filmów akcji.
Czwarta cześć to porażka z chwilą, gdy zamiast "mister everyone" zobaczyliśmy zbyt dobrze
zachowanego 50 latka, który zna się na modzie. Niestety 4 część zrobiono na podstawie
bardzo złego przepisu... Że następna część musi być BARDZIEJ. Więcej wszystkiego. To
samo spieprzyło kontynuację Młodych wilków. Ludziom podobało się, że w pierwszej części
bohaterowie byli zbudowani na prawdzie czasów, a w drugiej tylko wyobrażeniem nowych
czasów osadzonym w starych dobrych czasach.