W tym procesie nie chodzi o uznanie winy, o sprawiedliwość, o uwzględnienie wszystkich okoliczności łagodzących.
W tym filmie nie liczą się żadne standardy prawa. Wszystko kręci się wokół koloru skóry. To walka między rasistami a ludźmi, którzy chcą "uwolnić swojego". Można by stwierdzić, że ten film jest rasistowski.
Linia obrony o niepoczytalności jest totalnie bezsensowna. Nawet obrona nie wierzyła w to.
W normalnym systemie prawnym oskarżony otrzymałby wyrok symboliczny. Kilka lat więzienia, możliwe nawet ze w zawieszeniu biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności i działanie pod wpływem silnych emocji. I taki wyrok byłby sprawiedliwy.
A w filmie? Wybór między karą śmierci a uniewinnieniem... Nic pomiędzy.