Przereklamowany film, stworzony przez fana kręgli, z bardzo, bardzo luźną fabułą. Bezrobotny koleś o jakże oryginalnej ksywce "koleś" (to tak jakby w Polsce ktoś miał ksywkę "facet"), który do tego chełpi się tą ksywką, jakby była ona nie wiadomo jak zajebista. Ciągle łazi w wypierdzianych portkach a la Ferdek Kiepski, wyciągniętych swetrach, obślinionych i brudnych koszulkach i wszystko na nim wisi jak na biedaku. Flejtuch, po którym od razu widać, że nie ma pracy przynajmniej od dekady. Nie wzbudza ani trochę sympatii. Cały film jest po prostu słaby i jedynie Goodman choć odrobinę ratuje sytuację.