Porusza b.ważną kwestię tortur i tego, czy są potrzebne i jak daleko można się w nich posunąć. Uczucie zezwierzęcenia towarzyszyło mi przez cały film. I nie tylko w przypadku torturujących, którzy mieli bardzo dobre powody,aby robić to,co robili, ale także samego torturowanego, który praktycznie bez powodu postanowił skonstruować bomby i wysłać na tamten świat miliony ludzi. Świetny pojedynek: nieugiętego fanatyka, o którym nic nie wiadomo, a który demaskuje USA, doświadczonego "H", który dla obrony rodziny i kraju jest w stanie posunąć się nawet do morderstwa(chociaż tutaj przesadzili z przedstawieniem postaci podczas nalotu na jego dom) i w końcu idealistki Brody, która wierzy w,że każdy człowiek ma swoje prawa, nawet jeśli stoi się w obliczu zagłady. Na każdym z tej trójki pojedynek wywarł niesamowite piętno, tak samo na mnie, kiedy granica, o której myślałem(przyprowadzenie żony,a później dzieci),że nie zostanie przekroczona, została potraktowana,tak samo bezpardonowo jak więzień - jakby jej nie było. I jak to ujął "H":
"Skoro tortury są nieskuteczne, to dlaczego stosuje się je od zarania dziejów?" (parafraza, bo tak naprawdę to był dialog).
Trzyma za jaja do samego końca i nie zwalnia, nawet wtedy, gdy napotka granicę tego co można pokazać. Swoistego rodzaju spowiedź USA z tortur,ale czy do końca? (na IMDB średnia ocena, na RT zupełnie przemilczany - jak większość filmów tym co wyczynia USA na świecie i nie jest to do końca chwalebne, tak jak m.in. "Green Zone")